niedziela, 20 grudnia 2015

Prolog

- Mamo, mamo! – odwracam się w stronę kuchni, gdzie kobieta w średnim wieku unosi na mnie swoje spojrzenie. Wiem, która jest godzina, jaki jest dzień tygodnia. Zdaję sobie sprawę również z tego, że nigdy w życiu nie spodziewałaby się mnie o tej porze na schodach, rozjuszoną i jakby trochę zlęknioną.
Jej rysy łagodnieją. Czuję na sobie jej wzrok.
Ja, Kaludia, drugie dziecko Ilony i Grzegorza Marlińskich, o dwa lata młodsza siostra Kacpra, stoję w niedzielny grudniowy poranek przed blondynką mojego wzrostu z miną, jakby cały świat widział mnie nago.
Tak właśnie się czuję.
Obnażona. I w tym ogromnym domu, pośród rodzinnych pamiątek, bibelotów rodziców i ogólnego chaosu, jest tylko jedna osoba, która zna mnie na wylot.
- Kacper – i zaciskam wargi w obawie, że wygadam kilka słów za dużo.
- U babci. Wróci na obiad.
Niech to szlag.
Słyszę tylko charakterystyczny dźwięk dzwoniącego telefonu.
Mojego telefonu.
Błagam, potrzebuję mojego brata.
Teraz.

Brakuje mi tchu.

Trzeba żyć.